Forum HiP HoP HuB
HiP HoP HuB
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

X2: The Threat

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum HiP HoP HuB Strona Główna -> Gry (games)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DrAcKo
Administrator



Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Poniedziałek 01st 2005f Sierpień 2005 04:51:28 PM    Temat postu: X2: The Threat

„Wszystko ma swój początek i koniec” - jak mawia Stanisław Lem. Elite z 1987 oraz jego kolejne odsłony - Elite 2: Frontier i ostatni z serii Elite 3: First Encounters, gry autorstwa jednego człowieka – Davida Brabena, dały początek gatunkowi, który naprawdę trudno zaszufladkować. Z jednej strony tytuły te są przedstawicielami klasycznych kosmicznych symulatorów, a z drugiej zaawansowanych gier handlowych. Takie połączenia gatunkowe na pierwszy rzut oka nie wróżą nic dobrego. Jednak czas pokazał, że sprawa nie jest tak oczywista. Po tych pierwszych wielkich tytułach pojawił się Privateer, który stał na dużo wyższym poziomie jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną. Dodatkowo autorzy tego dzieła postanowili ograniczyć swobodę działań gracza na korzyść fabuły. Zabieg ten udał się, ale zwolennicy „wolnego handlu” czekali na grę zgoła inną. Niestety przez wiele lat nie znalazł się nikt, kto potrafiłby dorównać Brabenowi. Twórcy i producenci skupiali się w tym czasie głównie na samej walce w przestrzeni kosmicznej. Dzięki temu powstał Freespace, Tachyon: The Fringe i wiele innych ciekawych produkcji. Iskierka nadziei dla miłośników Frontiera pojawiła się dopiero w 1998 roku, kiedy to niemiecka firma EgoSoft wydała grę zatytułowaną X - Beyond The Frontier. Gra została przyjęta z dużym entuzjazmem zarówno przez graczy, jak i media. Co było takiego w tytule naszych sąsiadów zza Odry, że gra zyskała sobie całe grono zagorzałych fanów? Przede wszystkim gracz miał ogromną swobodę, duży Wszechświat do zwiedzenia - właściwie wszystko to, co oferował sędziwy Frontier, a pod wieloma względami znacznie więcej. Tytuł doczekał się także dodatku X – Tension, który również został przyjęty z dużą euforią. Odpowiedzią na ten tytuł oraz produktem nawiązującym do klasyki Brabena, miał być Freelancer Microsoft’u, a właściwie Digital Anvil. Gra ta jednak okazała się bardzo płytka i naiwna. Fabuła była momentami naciągana i komiczna, a handel zupełnie nieopłacalny. I znów pozostało oczekiwanie. Na całe szczęście bardzo krótkie.

Firma EgoSoft nie ukrywała, że od dawna pracuje nad kontynuacją gry X - Beyond The Frontier. Pojawiły się także informacje, że trwają równocześnie prace nad sieciówką – X2 - OnLine. Gra X2: The Threat ukazała się pod koniec roku 2003 i tak jak zapowiadano okazała się bardzo smakowitym kąskiem. Jednak na wstępie wypada mi zaznaczyć, że nie jest to kąsek smakowity dla każdego. Dla wielu będzie to gra nudna, zbyt skomplikowana i pozbawiona klimatu. Te osoby niech spokojnie odejmą dwa punkty od oceny końcowej. Pozostali mogą mieć mi tylko za złe, że ocena jest zbyt niska.


W pierwszej części gry wcielaliśmy się w postać pilota sił kosmicznych Ziemi - Kyle'a Brennana, który w wyniku eksperymentu przeniósł się do nieznanego sobie obszaru Wszechświata (zwanego Wszechświatem X). W tym odległym miejscu współżyły ze sobą różne rasy, których głównym przeciwnikiem była rasa maszyn - Xenon. Główny bohater handlując i walcząc poszukiwał drogi powrotnej na Ziemię. Druga część rozpoczyna się w 25 lat po zdarzeniach z pierwszej. Tym razem wcielamy się w postać młodego pirata – Juliana Brennana. Zbieżność nazwisk nie jest oczywiście przypadkowa. Naszego „świętoszka” oraz jego kumpla poznajemy podczas próby skradzenia niedużego transportowca. W trakcie emocjonującej ucieczki Julian niestety zostaje zatrzymany i aresztowany. Po sprawiedliwej rozprawie i zapadnięciu wyroku, naszemu bohaterowi niewiele pozostaje złudzeń. Jednak w trakcie transportowania do kolonii karnej dzieje się rzecz dziwna. Niejaki Ban Danna (sławna persona w Federacji Argonów) zainteresował się osobiście Julianem. Sprawa jest o tyle ciekawa, że oprócz wolności dostajemy drugą szansę. Początkowo wszystko wygląda bardzo podejrzanie, jednak z czasem okazuje się, że życzliwość pana Dany ma ścisły związek z naszym ojcem? Kim on jest? Gdzie zniknął? Czy można znaleźć drogę do mitycznej Ziemi? I wreszcie, czy groźba ze strony rasy Khaak jest rzeczywista? Są to główne pytania, na które będziemy poszukiwać odpowiedzi. No tak, pytania pytaniami, ale bez kasy wiele zrobić się nie da. Tak więc drugim naszym nadrzędnym zadaniem będzie powiększanie majątku i rozwijanie imperium handlowego.

Już samo uruchomienie gry (kolejne także) nastraja pozytywnie. Twórcy raczą nas każdorazowo innym cytatem nawiązującym tematycznie do gry (Neil Amstrong, Leonardo da Vinci, William Blake, Albert Einstein, Otto O. Binder, Ursula K. LeGuin, Sun Tsu, Isaac Asimov i inni). Serce aż się człowiekowi cieszy, że autorzy wyglądają na „swoich” i nadają na podobnych falach. Gdy gra już się załaduje, oczom naszym ukaże się animowane MENU. Tutaj możemy wybrać rozpoczęcie gry oraz symulator, w którym kolejne lekcje przybliżają nam poszczególne elementy rozgrywki. Wszystkim początkującym dobrze radzę nie rzucać się od razu na głęboką wodę. Lepiej dobrze poznać lekcje, jakie oferują Twórcy – później nie będzie na to czasu.

Grę rozpoczynamy prawie golutcy. Mamy jedynie statek zwiadowczy i parę kredytów w kieszeni. Na szczęście jest trochę życzliwych osób, które próbują nam pomóc na starcie. Później niestety jest gorzej i musimy zdawać się tylko i wyłącznie na własne siły. Oczywiście w miarę jedzenia apetyt rośnie. Początkowe handlowanie jednym surowcem na terenie jednego sektora szybko się nam znudzi. Także chcąc rozwikłać fabułę będziemy musieli zgromadzić troszkę grosza. A propos fabuły. Nie jest ona być może bardzo wyszukana, ma jednak swój specyficzny klimat. Samo poszukiwanie mitycznej Ziemi przypomina mi podobny motyw z Fundacji Asimova. Fabułę warto także poznawać z bardzo prozaicznego powodu – wiele rzeczy dostajemy za darmo (na przykład Jumpdrive), jak również mamy dostęp do nietypowych technologii. Gra oferuje nam 131 (możliwe, że jest trochę więcej – ja naliczyłem tyle) sektorów, pomiędzy którymi możemy swobodnie latać. Świat w porównaniu do pierwszej części wzrósł tu prawie dwukrotnie. Wszystkich fanów pierwowzoru ucieszy też na pewno fakt, że stare, dobrze znane sektory są nadal dostępne. Układ sił także niewiele się zmienił. Przyjdzie nam współpracować z Argon, Paranid, Boron, Teladi oraz Split. Wróg numer jeden z X - Beyond The Frontier (Xenon) także daje o sobie znać. Nie jest to jednak ten sam przeciwnik, a na terenach zajętych przez niego w pierwszej części, teraz panoszą się kosmiczni piraci i inni wyrzutkowie Wszechświata. Świat poszedł do przodu, a co za tym idzie, także i nauka. Mamy więc nowy sprzęt i statki. Fani części pierwszej znajdą tu sporo doskonale znanych sobie systemów, broni i tarcz. Gracz ma możliwość zasiadania za sterami jednego z 70 statków (ja doliczyłem się 4Cool. Oczywiście ta liczba jest trochę zawyżona, gdyż część pojazdów występuje w trzech wersjach. Chodzi konkretnie o myśliwce małe, średnie i duże (M5, M4, M3). Pomimo tego liczba ta jest imponująca. Jeśli dorobimy się fortuny, będziemy sobie mogli kupić nawet dwukilometrowy niszczyciel. I co Wy na to? W grze nie mamy także ograniczeń dotyczących ilości posiadanych statków. Dzięki systemom zarządzania możemy je dowolnie konfigurować, na przykład tak, by latały pomiędzy stacjami w poszukiwaniu najtańszych towarów, a później sprzedawały je z korzyścią.

Oczywiście nasze handlowe imperium to nie tylko pojazdy, ale także wszelkiej maści kopalnie i fabryki. To właśnie dzięki nim zarabiamy największe pieniądze. Odpowiednie inwestycje i umiejętne planowanie pozwoli nam całkiem szybko na zbudowanie łańcuszków które sprawią, że staniemy się samowystarczalni (no może troszkę przesadziłem). Jeśli chodzi o systemy statków to na uwagę zasługuje Jumpdrive, dzięki któremu możemy przemieszczać się w dowolny sektor znanego nam Wszechświata. Silnik ten ma pewną wadę, zjada całkiem spore ilości Energy Cells. Jednak w późniejszych etapach rozgrywki nie jest to zupełnie istotne, a wydatki na baterie wydają się śmiesznymi. Uwagę przyciąga także możliwość zakupu dronów, które posyłamy do walki oraz możliwość zaminowania terenów wokół swoich baz. Tak więc nie tylko flota służy do ochrony naszych włości. Przed wrogimi jednostkami można się zabezpieczać na wiele sposobów. Ciekawostką w grze jest możliwość opuszczania statku w dowolnym momencie. Latamy wówczas używając malutkich silniczków rakietowych, zamocowanych w naszym skafandrze. Częste eskapady tego rodzaju nie są jednak wskazane, gdyż sam skafander nie zapewnia nam specjalnej ochrony, choć spacerowanie w nim będzie od czasu do czasu konieczne. Kolejną ważną sprawą jest to, iż mamy zupełną dowolność jeśli chodzi o rozwój swojej kariery. Wbrew temu co napisałem wcześniej, wcale nie musimy budować imperium handlowego. Równie dobrym sposobem (często bardziej ryzykownym i długotrwałym) na zdobywanie kasy może być zakupienie statku pasażerskiego i przewożenie ludzi pomiędzy stacjami. Możemy także wykupić licencję na zabijanie i likwidować przeciwników (głównie piratów, Khaak i Xenon) „cywilizowanej” części Wszechświata X. Także nic nie stoi na przeszkodzie, by zostać piratem i łupić statki handlowe z ich towarów. Warto tutaj dodać, że możemy się w X2: The Threat połączyć przez radio z każdą stacją lub statkiem. Co prawda większość mieszkańców galaktyki nie ma nam wiele do powiedzenia, ale wśród dostępnych tekstów, jakie możemy wypowiedzieć jest bardzo jednoznaczne stwierdzenie – Poddaj się...

W początkowej części rozgrywki dość korzystne jest także wypełnianie misji, które znajdujemy na tablicy ogłoszeń na stacjach. Często trafiają się tam również misje handlowe, dzięki którym zwyczajny zysk ze sprzedaży można podwoić lub potroić. Pozostając jeszcze przy tablicy z ogłoszeniami należy wspomnieć, że można tu znaleźć naprawdę dużo ciekawych rzeczy. Niektórzy ludzie sprzedają mapy sektorów, można także poczytać informacje ze świata polityki, nauki i kultury, spróbować sił w Totolotka. Takie smaczki podnoszą realizm rozgrywki i sprawiają, że gracz czuje się częścią czegoś większego. Jak wspomniałem wyżej, możemy teoretycznie zostać piratem i złodziejem, ale osobiście nie polecam tego robić na początku – możemy mieć duże problemy z ukończeniem części fabularnej gry. Warto także wspomnieć o tym, iż w grze nasz bohater rozwija się w podobny sposób do tego znanego z Frontiera. Mamy więc status handlowy, bojowy oraz współczynniki określające stosunek ras i frakcji względem naszej skromnej osoby. Nie muszę chyba tłumaczyć, że wszystkie te współczynniki są bardzo istotne dla całej rozgrywki. Gdy któraś z ras nie żywi do nas sympatii, to nie będziemy mogli nawet wylądować na ich stacjach. Podobnie jest ze statusem bojowym i handlowym – nie można brać bardziej opłacalnych misji, dopóki nie uzyskamy odpowiedniego statusu.


Powiększając stopniowo swoje fundusze i rozwiązując kolejne elementy łamigłówki związanej ze zniknięciem ojca oraz zagrożeniem ze strony Khaak, często przyjdzie nam toczyć większe lub mniejsze potyczki. Oczywiście, niektórych da się uniknąć, ale są też takie, które zostały pomyślane jako integralna część fabuły. Po co o tym piszę? Chodzi mianowicie o to, że Twórcy przewidzieli także to, co się stanie gdy nie damy rady podołać jakiemuś zadaniu lub po prostu uciekniemy z pola walki. Świat wtedy nie staje w miejscu i nie musimy wczytywać stanu gry. Dostajemy jedynie reprymendę i wszystko toczy się dalej, choć oczywiście troszkę odmiennym torem. Według mnie jest to bardzo mądre rozwiązanie (nie każdy musi być na siłę bohaterem), które nie zniechęca gracza. Wspomnę także przy okazji, że walka tutaj jest często bardzo nierówna. Nie chodzi o to, że SI jest takie świetne. Nie - jest ono raczej na „średnim krajowym” poziomie, problem stanowi raczej sterowanie, które często przysparza problemów. Większość potyczek jest bardzo dynamiczna, a wróg ma przewagę liczebną. Rzadko stajemy do walki jeden na jednego. Posiadając ciężki myśliwiec z tarczami 25 MW nie możemy być pewni swego. Walka tutaj wygląda, jak w tym znanym przysłowiu – gdzie wrogów kupa, tam i Herkules (nie mylić z dużym statkiem transportowym TL Paranid Hercules) dupa. Doprowadza to do tego, że unikamy bohaterstwa. W zamian inwestujemy w automatyczne wieżyczki lub wynajmujemy skrzydłowych, a prowadzenie samej walki przekazujemy komputerowi pokładowemu. Jeśli jesteśmy przy kłopotach z interfejsem, to należy dodać, że bez opanowania (w stopniu biegłym) skrótów klawiszowych trudno mówić o przyjemnej rozgrywce. Oczywiście autorzy starali się wyeliminować niedogodności, ale w przypadku tak złożonej gry było to nierealne. Tak więc, aby cieszyć się X2: The Threat trzeba najpierw trochę postudiować instrukcję (a i to nie rozwiąże wszystkich problemów).

Od strony dźwiękowej gra prezentuje się bardzo sympatycznie. Większość sektorów została przystrojona w odmienną oprawę muzyczną. Trzeba także przyznać, że niektóre utwory są naprawdę świetne i słucha się ich z dużą przyjemnością. Głosy oraz efekty dźwiękowe również zostały dobrze dobrane, ale nie można powiedzieć, żeby były dobitną „ilustracją” tego, co się dzieje na ekranie – a szkoda. Przyspieszając gwałtownie, prędkość wciska nas w fotel (dosłownie), ale nie towarzyszy temu jakiś konkretny dźwięk – nie ma huku lub jakiegoś innego fajerwerku. Oczywiście to tylko przykład, ale cała oprawa dźwiękowa jest raczej oszczędna - niby wszystko na swoim miejscu, a jednak czegoś brakuje.

Jeśli natomiast chodzi o oprawę graficzną, to muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony dostajemy świetnie opracowaną przestrzeń kosmiczną. Planety majestatycznie obracają się, chmury gazów „tańczą” w szaleńczym rytmie Wszechświata, a każdy model statku czy stacji został szczegółowo opracowany. Wszystko żyje własnym życiem, każdy element zawieszony w przestrzeni jest bardzo przekonywujący. Świat przedstawiony w grze wygląda, jakby był żywcem wyjęty z najlepszych filmów sf. Tekstury zostały świetnie dobrane. Uzupełnieniem jest oświetlenie, jakie pada na statki i stacje. Grę światła i cienia na kokpicie naprawdę warto zobaczyć. Jednak nie ma róży bez kolców. O ile przestrzeń kosmiczna i rzeczy w niej zawieszone są wykonane doskonale, to postacie, jakie oglądamy w grze wyglądają tragicznie. Na szczęście ludzi i przedstawicieli innych ras rozumnych przyjdzie nam oglądać tylko w przerywnikach filmowych. Pomimo tego jest to poważna wada gry i jej największa słabość. Wszyscy przedstawicie ras myślących wyglądają tutaj, jakby połknęli kij od szczotki. Tego przykrego wrażenia nie zaciera nawet goły pępek córki Eleny Kho. Wszystko to psuje niestety przyjemne wrażenie, że graficznie gra jest doskonała.

Cóż mogę napisać na zakończenie? Powiem tylko, że gra wciągnęła mnie maksymalnie. Tutaj pojawia się pewien problem - X2: The Threat pochłania naprawdę dużo czasu. Z niecierpliwością oczekuję polskiej wersji gry, która ma ukazać się niebawem. Dodatkowym atutem tego produktu będzie jego cena – jedynie 49,90 PLN. Biorąc pod uwagę możliwości tej gry jest ona po prostu śmiesznie tania (na Zachodzie kosztuje prawie 50 EURO). Na tym kończę i uciekam grać – moje fabryki czekają. Wszystkim miłośnikom serii Elite gorąco polecam i życzę miłej zabawy. Kto wie, może się kiedyś spotkamy w X2 - Online.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum HiP HoP HuB Strona Główna -> Gry (games) Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin